sobota, 17 sierpnia 2013

"Dalszy ciąg wakacji"

Micro-Ice's Diary
   Ciemność... Cisza... Niewyobrażalnie straszne sny... Takowe mogą się śnić tylko w jednym miejscu; Nawiedzonym hotelu Snow Kidsów..! Wymysły wyobraźni, które są gorsze niż wszystko, co wydaje nam się wystarczająco przerażające. Gorsze niż strumienie krwi... niż potwory... tudzież duchy zmarłych wychodzące z grobów o północy... które tylko marzą żeby cię pożreć! Taki koszmar przyśnił mi się ubiegłej nocy. Zatem zachowajcie zimną krew i słuchajcie opowieści:
   Był piękny, słoneczny dzień. Słońce grzało cieplutko. Szedłem sobie uliczką i spostrzegłem, że na żulskiej ławeczce siedzi sobie D'Jok. Co najważniejsze, miał na głowie kapelusz. Z daleka słychać było donośne wołania Sinedda. Obwieszał właśnie światu, że sprzedaje krem przeciwgrzybiczny w przecenionej cenie. Niedaleko Mei i Tia wychodziły z galerii z dwoma tonami zakupów. W tym samym momencie Aarch i Artegor spędzali w krzakach miesiąc miodowy. Tymczasem po wertepach jechał drzemiący Ahito w dziecięcym wózeczku, prowadzonym przez Thrana, przebranego za opasłą gospodynię. Nieopodal krzątał się beztrosko Mark. Usiadł na żulskiej ławce tuż obok D'Joka i zrobił wielkie, słodkie oczy. "Pokaż tyłek" - Poprosił. A D'Jok na to zdjął z głowy kapelusz. Cały świat wybuchł śmiechem z tej sceny. Nawet mnie brzuch pękał z rozbawienia. Wówczas stwierdziłem, że muszę się napić Mice'a vez cukru. Zatem wyciąłem z torby puszkę i wypróżniłem ją do dna. Po chwili zaczął mnie niemiłosiernie boleć brzuch. Wskutek wydobyły się ze mnie głośne gazy, przez co ja stałem się głównym obiektem zainteresowania. Wkrótce przyjechała karetka i zabrała mnie do szpitala. Na miejscu zastałem Haniack trzymającą za rękojeść ostrego, okrwawionego sztyletu, a jej uśmiech wyrażał pełną euforię. Domyśliłem się, że zamierza rozciąć mi brzuch i przeprowadzić operację. "Nie ma tu może prawdziwego chirurga? Albo choćby znieczulenia?" - Zapytałem w przestrachu. "Znieczulenie?! Phi... Mam coś równie skutecznego..." - To rzekłszy zaśmiała się złowieszczo: "Buahahaah hehehe huhuh hohoh hyhyhy" Na jej znak zza firanki wyskoczyła Babcia Stefcia. Powoli zbliżała się w moim kierunku. "Nie!! Nie!!! Nie!!!!"
...Krzyczałem zarówno w śnie, w myślach i w rzeczywistości...
Całe szczęście ze snu wyrwał mnie głośny dźwięk syreny policyjnej, wydobywający się zza okna. Najwyraźniej D'Joka również wybudziły. A co ciekawsze, uświadomiłem sobie, że jego głowa doprawdy przypominała tyłek. - Ten fakt kładł na łopatki. Wracając do tematu obaj wyjrzeliśmy przez okno, aby dowiedzieć się, co się dzieje. Grupa policjantów, zamknąwszy Haniack w izolatce, pojechała zawieźć ją do więzienia. Ciekawe co znowu przeskrobała? o.O Na szczęście mieliśmy na dziś inne plany.
   Akurat tego dnia (mimo, iż hotel SK znów stał) musieliśmy znowu się przeprowadzać na tydzień. Okazało się, że pod hotelem znaleziono pokłady materiałów wybuchowych, a w posiadaniu detonatora jest sama Zoelin. (Wariatka :P) W tym wypadku opuściliśmy stary dom i przenieśliśmy się do innego lokalu. Gospodarzem był niejaki Kacper, znany również jako farmer, użytkownik GFCenter o nazwie SINEDO, oraz popularny na skalę światową producent majonezu. To jak wyglądał pozostawało niewiadomą, gdyż na głowie miał olbrzymi słoik po majonezie. - Traktował to jako oryginalny styl na co dzień.
- Witajcie na wesołej farmie! - Przywitał. - Przygotowałem dla was osiem łóżek. - To wypowiedziawszy cała drużyna spojrzała na siebie wymownie. Po głowach chodziły mroczne myśli... "Osiem łóżek. Osiem łózek? Osiem łóżek!" - Ta myśl wzbudzała niepokój wśród wszystkich. "To o jedno za mało! Ktoś będzie musiał spać w dwie osoby. Co my poczniemy!?" Wszyscy nadal byli wstrząśnięci tą nowiną. Nikt nie miał śmiałości się ruszyć. Staliśmy niczym słupy soli. Do tego nasze twarze też były całe pobladłe. Wyjątek stanowił rozentuzjazmowany Mark.
- Ja chcę spać w dwie osoby! - Wykrzyknął podekscytowanym tonem. Spojrzeliśmy na niego jak na przybysza z obcej planety. O ile już nim nie był. Jego głupota przekraczała granice możliwości. - Tak! Tak! - Wciąż krzyczał entuzjastycznie. - Zawsze o tym marzyłem!!!
   Po czasu długiego namysłu, postanowiliśmy, że z Markiem będzie spał Ahito, któremu to prawdopodobnie nie stanowi różnicy. Jednakże Thran, z troskliwości do brata, powiesił jego ciało (o ile nie można powiedzieć "zwłoki") na lampie. 
   Kolejnego słonecznego poranka Kacper (nieustannie dzierżąc majonez na głowie) oprowadził nas po gospodarstwie.
- To są kaczki. - Powiedział niezmiernie ambitnie.
- Ooo! Kaczuszki!! - Zachwyciły się Mei i Tia.
- Aaa! Kaczki!! A już myślałem, że mój przemądry umysł nigdy o nich nie słyszał... - Oznajmił Mark. - Kaczki znoszą jajka! A potem z tych jajek wykluwają się młode żółwie! - Powiedział dumny ze swej wypowiedzi.
- Doprawdy? - Spytał Sinedd z sarkazmem. - Skoro tak, to może zrób coś żeby zniosły jajka z żółwiami w środku, co?
- Żaden problem! - Mark wziął to na poważnie. - Kaczki muszą znosić jajka gdy jest ciepło. Zatem... (Werble w tle)... Wsadźmy je do piekarnika!!!
- Do piekarnika? Pogłupiałeś? - Spytał D'Jok z wybałuszonymi oczyma.
- Po pierwsze; Pogłupiałem już dawno temu i cieszy mnie ten fakt. Po drugie; Racja. Lepiej od razy wcisnąć je do tostera. - Odparł Mark. 
- Mogę coś powiedzieć? - Spytał zdesperowany Rocket.
- Nie! - Rzekła Babcia Stefcia wyskakując z miski z karmą dla świń i porwała Rocketa.
    W taki właśnie nudny sposób spędziliśmy dzień na wsi. Jednak wieczorem spotkała nas niespodzianka:
   Pod wieczór, niespodziewanie, zza chmur wyłoniła się Haniack, lecąca na paralotni. Zaraz po tym jak wylądowała zaczęliśmy zarzucać jej nurtujące nas pytania.
- Byłaś w więzieniu!?
- Tak. - Odparła. Mark wytrzeszczył oczy.
- Co zrobiłaś!?
- Nic takiego... Wysadziłam wszystkie Toi Toi'e w pobliskim parku. A te głupie gliny nie rozumieją dobrej zabawy... - Na kolejną odpowiedź Mark jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy.
- Jak się wydostałaś zza kratek?
- To była błahostka. Powiedziałam strażnikowi, że jeśli mnie otworzy dam mu wynalazek warty miliony. - Mark wytrzeszczył oczy.
- Jaki wynalazek?
- Wodę w proszku. Wystarczy zalać wodą. Proszek był niewidzialny ale to nic. - Na kolejną odpowiedź Haniack Mark wybałuszył oczy najbardziej jak się dało.
- Też chcę ten proszek!!! - Krzyczał podekscytowany Mark. Koniec w końcu, go dostał i teraz nic go tak nie radowało.
   Pod koniec dnia Haniack stwierdziła, że powrót jej wspaniałej osoby należy uczcić.
- Słuchajcie. Z tej okazji ugotuję zupę kalafiorową! - Ogłosiła. - No to tak. Wrzucamy składniki; 5 kg. pomidorów, 2 paczki proszku do pieczenia, 500 g. twarogu półtłustego, 1 kg. mąki, 2 l. octu...
- Może jeszcze majonez? - Zapytał z sarkazmem Kacper.
- Genialny pomysł! - Stwierdziła Haniack, po czym dorzuciła do garnka majonez wraz ze słoikiem. - Coś czuje, że będzie dobre. Ja niestety nic nie zjem, bo jeszcze się roztyje, ale wy nie macie wyjścia. Kto nie zje zostanie rozstrzelany z karabinu. Hahahaha! - Powiedziała co wiedziała i włożyła garnek do piekarnika.
FUCK LOGIC



   Przepraszam jeśli rozdział wyszedł kiepski. Ale jak już mówiłam, piszę coraz gorzej. Zresztą sama widzę, że nie jest tak dobrze jak kiedyś... Ale cóż. Postarałam się, więc to doceńcie. 
   Za dużo Marka... Ale to chyba nic strasznego... :P
Dedyk dla Kacperka. :) - Sorki, jeśli Cię ośmieszyłam, ale to w końcu parodia. Tutaj wszystkich ośmieszam, więc nie czuj się poniżony. Jesteś fajny i tkwij w takim przekonaniu. :D 
   Pozdrawiam wszystkich, a szczególnie tych, którzy rozumieją to, że mam kryzys w pisaniu głupich opowiadań. :*

8 komentarzy:

  1. Wspaniałe .... Cudowne ... Świetne ... <3 Uwielbiam twe rozdziały i uwielbiam autorkę rozdziałów ;**
    Kofffaaaam Cię :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Cię koffam! :** Wspaniała jesteś i dzięx :]

      Usuń
  2. No śmiech do łez w moim przypatku, z tym "morałem" na końcu opierniczyłem cie za to na GG, na dalsze pomysły czekam dzięki za dedykacje

    Pozdrosy!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękować :* Nie wiedziałam jakby Cię tu opisać więc Ci wsadziłam majonez na głowę dla jajów. XD Pzdr :**

      Usuń
  3. A 1/2 jajek idzie na majonez i też kurze ZIelone!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Połączyć szkołę z zabawą? Da się zrobić!
    W LA College wszystko jest możliwe!
    Poznasz tu przyjaciół i nowe miłości. Możliwe, że będę one na całe życie.
    Chodź na wykłady i zdobywaj wymarzone wykształcenie.
    Jednak pamiętaj, że LA College jest tylko dla zdecydowanych.
    Jeśli nie wiesz kim jesteś i kim chcesz być to niestety Ci podziękujemy.
    Wyrusz na plażę, do kina, do centrum handlowego, a nawet do spożywczaka.
    Los Angeles jest pełne ciekawych zakątków, wystarczy tylko chcieć je odkryć.

    Dołącz do nas -> http://londonschoolgrupowy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń