piątek, 1 listopada 2013

"Cukierek albo psikus"

Micro-Ice’s Diary:
Witajcie na powrót w naszych skromnych progach apartamentu Snow Kidsów! Z tej strony znów wasz największy idol tudzież autorytet – Micro-Ice! Zapewne słyszeliście już niegdyś o pogańskim święcie „Halloween”. Choć wielu tego nie uznaje, to takiego właśnie rodzaju obrzędy i gusła uwielbiają Snow Kidsi. Cała ta sprawa wygląda następująco: Chodzisz po domach mieszkalnych i przybytkach handlowych, prosząc pięknie o cukierki, a grożąc psikusem (straszna groźba!). Po godzinach żebrania uczciwie zapracowanych cukierków, wracasz z siatami pełnymi pełnowartościowego jadła.
Tak więc wraz z naszą grupką nadzwyczaj inteligentnych sportowców (Kto uważa sportowców za głupich?! Przecież to najbardziej wyedukowana grupa społeczna!), postanowiliśmy wziąć udział w tym cudownym święcie.
Po południu siedliśmy wszyscy przed telewizorem oglądając w rozwartymi ustami i zachwytem najnowszą reklamę golarek Gilette, w której występowała Yuki.
- Chcesz wyglądać męsko i nieskazitelnie? Chcesz by każda dziewczyna traciła zmysły na twój widok? Teraz to możliwe! Z golarką Gilette nowej generacji podkreślisz swój klejnot! – Powiedziała Yuki niskim uwodzicielskim głosem.
- Muszę mieć tą golarkę! – Krzyknął Mark. – Ta golarka przywróci sens mojemu życiu!!!
- Myślałem, że za sens twojego życia robią te paradne pantalony upstrzone brokatem i kwiatami z krajów egzotycznych… - Odrzekł Thran. – Zresztą i tak się nie golisz.
- Skąd to możesz wiedzieć? Golarka nie służy wyłącznie do golenia brody… - Dodał Mark, a jego wypowiedź była troszkę dziwna… Jeden z tych momentów, w których kompletnie nie wiem, czego się po nim jeszcze spodziewać.
- Hej! Już się ściemnia! Za co się przebieramy?! – Zapytał D’Jok.
- Ty chyba nie musisz się przebierać, żeby osiągnąć pożądany efekt… - Odparłem mimowolnie.
- Cisza!!! Ja będę liderem naszej grupy!!! Ja będę wam rozkazywał, pokrzykiwał i leżał beztrosko na kanapie. – Wtrącił Sinedd.
- Czemu ty?! – Wkurzył się D’Jok.
- Bo nie ma dżemu.
- Nie, ja się na to nie zgadzam. Liderem powinien być ktoś ciut inteligentniejszy. Proponuję Rocketa. – Po czym spod dywanu wyskoczyła Babcia Stefcia i porwała Rocketa.
- Cha. Cha. Cha. Liderkiem jestem ja! – Wyrecytował Sinedd. – I każę wam się przebrać za Zombie babcie. – Spojrzeliśmy na niego pytającym wzrokiem. – No co?! To ta korpulentna babinka podsunęła mi ten pomysł.
- Ok! To ja będę tą najładniejszą babcią! – Od razu obwiesiła nam Mei.
- A ja jestem przekonana, iż idealne przebranie znajdziemy w szafie Artegora. – Stwierdziła Tia. – On jest istnym fanem odzieży dawnej.
Gdy już się przebraliśmy, zabraliśmy ze sobą ogromny karton, w którym niegdyś mieszkało łóżko z baldachimem Aarcha, i wyruszyliśmy w drogę. Sinedd począł pokrzykiwać jakimiś bezsensownymi cięgami wyrazów, aby poczuć się bardziej przywódczo.
- To do którego domu idziemy najpierw? – Zapytał Thran.
- Milcz nędzny chłystku! – Odparł „lider”.
- Uspokój się! Trzeba zacząć zbierać! – Oznajmił D’Jok.
- Stój prosty obwiesiu! Czy nie widzisz, że właśnie odbywa się tu proces myślenia?! Tak sobie więc myślę… Jak można zdobyć cukierki… Hołota się nie odzywa!!! – W końcu odezwał się po dwudziestu trzech minutach:
- Poddani! Czas to pieniądz. A pieniądz się pieni… Trzeba podjąć kroki! Wobec tego zwabimy w to miejsce całe miasto, dadzą nam cukierki naraz, a my wrócimy do hotelu za niespełna piętnaście minut. Od teraz – powiedział donoście – ten, kto nie będzie mi posłuszny, zostanie wychłostany!!! Błahahohohuhuhyhy!
W ten sposób zaczęliśmy (a przynajmniej Mark zaczął) śpiewać na ulicy dziarskie piosnki:
- Kukułeczka kuka, chłopiec panny szuka. Spozira, przebira i nosa zadzira! Kuku, odiryna u cha! Poznać ci to poznać chłopca fanfarona, choć pusto w kieszeni, głowa najiżona!
- Sam jesteś fanfaron! – Krzyknął jakiś gościu wyraźnie zdegustowany występem Marka. W ten oto sposób zwabiliśmy pierwszych klientów.
Po czasie należałoby jednak zmienić repertuar. Moi kochani towarzysze stwierdzili, że wyglądam jak nadobna dzieweczka i kazali mi śpiewać:
- Szła dzieweczka do laseczka, do zielonego… - Zacząłem.
- Kto ma zielonego? – Spytał rozentuzjazmowany Mark.
- …do zielonego. – Kontynuowałem. – Napotkała myśliweczka bardzo szwarnego, bardzo szwarnego. Myśliweczku, kochaneczku, bardzom ci rada, bardzom ci rada. Dałabym ci majonezu, alem go zjadła… Alem go zjadła!!! – W tym momencie stwierdziłem, że death metal przyciągnie publiczność. Snow Kidsi nie byli tym pomysłem zbytnio zachwyceni, mimo to zaczęli się wokół nas zbierać ludzie. Był wśród nich Dziadek Roman, koleś ze słoikiem majonezu na głowie, niewinnie wyglądająca blondynka w chłopięcych ciuchach i głupkowatym uśmiechu, a oprócz tego trzy koleżaneczki piszczące na mój widok (miały na imię Cadenza, Laurka i Wika).
- Ach! Jaki on słiciasny! – Krzyczały moje nieokiełznane fanki.
- Och, dziękuję za komplement! Nie trzeba było! – Wtrącił się Mark, tkwiąc w przekonaniu, że chodziło im o niego. – Z drugiej strony nie dziwię się, że podoba wam się mój taniec egzotyczny. Potrafię jeszcze limbę! – Wolę nie komentować jego poczynań.
- J-jesteście pfff n-naprawdę pfff świet-tni! – Powiedziała blondynka w męskich ciuchach jąkając się i plując przy tym na wszystkich (bodajże nosiła ona imię „Ala”).
- Mi też się podoba! – Oznajmił gość w majonezie na głowie (imieniem Kacper) i wrzucił do kartonu pięć ton słodyczy. Dla nas był już świętym.
- A jak się panu podoba? – Mark zaczął zagadywać Dziadka Romana, do którego kiedyś odczuwał miętę, o ile nie uległo to zmianie.
- Tak, świetnie się miewam! – Odparł wesoły staruszek.
- A czy podoba się panu koncert?
- Też tak myślę.
- Ale czy podoba się panu koncert?!
- Godzina… 18:53. Proszę bardzo. Dobrze mieć podręczny zegarek przy sobie. Che che.
- Chciałem tylko zapytać, czy podoba się panu koncert?
- Dziękuję za dobrą radę. Pomyślę o tym. Zresztą jak to mówił mój wuj Anatol… „Lepszy mądry głupiec niż głupi mędrzec.
- Mogę pana o coś zapytać? – Mark był zdesperowany.
- Mój wuj Anatol był tego samego zdania! Żeby pan widział, jakie to było chłopaczysko! Miał tak dobrze rozwiniętą trzecią półkule mózgową, że tylko pozazdrościć!
I w ten sposób Mark pierwszy raz w życiu stanął twarzą w twarz z kimś głupszym od niego. A my pochłaniamy cukierki od paru godzin i dobrze nam z tym!
________________________________________________________________

Znów jestem zobowiązana przepraszać za te niekończące się przerwy w pisaniu… Bo wiem jak mnie kochacie! :D
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy go przeczytają, nie chce mi się już wymyślać komu, o mózgowie się przegrzało... Chyba wentylator poszedł. xD
Polecam dwa epickie i niedawno powstałe blogi:
  •  A13AL - Rozwalająca i kładąca trupem komedia pewnego anonimowego młodzieńca. Prawie tak dobra jak moja. xD
  • Cookie Me - Dzieło sztuki Cadenzy. Pięknie napisane opowiadania, arcyciekawa fabuła i całokształt jak z najlepszej książki.
A poza tym pozdrawiam was wszystkich razem wziętych!!
Wasza Haniack.

14 komentarzy:

  1. Sinedd lider? Chyba diler ha ha ha xd
    Poza tym, gdyby można było nagrać mój śmiech
    .. xd
    Moja biedna mama się dziwi, dlaczego mdleję z płaczu szczęścia i jadę do lekarza. :(
    Kochanie, moi idole to ty i Mice <3 Jakem rozwrzeszczała, mdlejąca ze śmiechu fanka, iście przydzielamże takowemu blogowi 100-0% wspaniałości i humorystyki!

    Fanka Cadenza.

    PS. Dziękuje szczerze za reklam3. Mam już całokształt nowego opowiadania i reklama twojego bloga znajdować się będzie co 5 słów chyba <333333

    Kofam Cadi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Takie krótkie komentarze, a doprawdy tak cieszą.
      Kochana jesteś, kocham Cię! <3 Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Mam po prostu dziwną osobowość. Przez jakiś czas potrafię pisać komedie i walić głupimi żartami, a lada chwila pogrążam się w rozpaczy. Teraz byłam akurat przygnębiona, więc dzięki, że podnosisz mnie na duchu. :**

      Usuń
    2. Też właśnie mam taki problem z tą osobowością. kc <3
      Hejże, wszyscy czekamy na new rozdziałek <3

      Usuń
  2. Ta sława. x3 Yeyeyeyeye, I'm famous. <3
    Rozdział rozbawia do łeb, a w szczególności skojarzenia. XDD
    Mmhmm, normalnie nie mogę, jednym słowem cudooo. :3
    Micro Ile najlepszy, mały guglek. c:
    Ja bym go przebrała za dzieciaka, w pampersie, to by było słodkie. XD
    Hahaha, podoba mi się. <3
    Nawet bardzo. :3
    Czekam na kolejny.
    NMBZT.
    A teraz taniec szczęścia:
    (•_•)
    <) )╯

    (•_•)
    \( (>

    (•_•)
    ~( )~

    (•_•)
    ╘ ( ) ╛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, thx :D Taa, Micro-Ice najlepszy.xD Choć nawet bez konkretnego przebrania zawsze wyglądałby słodko. xD
      NMBZT! :*

      Usuń
  3. Rozdział jest GENIALNY!
    Wybacz że tak późno, ale weny nie mam :(
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Haniaqq!
    To już 2 tygodnie!
    <33

    PS. Zauważyłaś coś? :D
    Kiedyś nieśmiale pisałyśmy do siebie na GFCenter, wspierając się.
    A teraz razem snujemy magiczne fantazje. Pzdr. moją NP <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tsaa... :D Oj tam, 2 tygodnie, niegdyś potrafiłam nie pisać dłużej... Jeszcze nie tak źle, na ile mnie stać. xD

      PS. Racja, best friend. :** Jakim cudem mogłam kiedyś żyć, nie wiedząc o Twoim istnieniu?? xD Uwielbiam Cię, uzależniłaś mnie od szczęścia, więc nie wiem, co ja bez Ciebie pocznę... :/ Kocham Cię, siostro!! :*

      Usuń
    2. Od kiedy jesteś zakonnicą O.o
      Mark cię nawrócił ( ciekawe jak) i odkryłaś w sobie powołanie ;p
      Ach, jego zdolności kaznodziejskie.

      Usuń
    3. A kimże jesteś, powyższy osobniku?? o.O

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń