poniedziałek, 1 lipca 2013

"Pożar"

Odę mnięęę:
Witajcie wierni czytelnicy, po tak długim czasie nudów bez mojego zacnego bloga. Przepraszam, że dawno nie pisałam (muszę dać usprawiedliwienie, żebyście mi nie wpisali wagarów :D); 1. Byłam zajęta pisaniem innego bloga, mianowicie tego: >KLIX< 2. Nie miałam pomysłu i szczerze, nadal go nie mam więc będę improwizować. ^^ Nie przeraźcie się jak nic sensownego z tego nie wyjdzie... :D

Micro-Ice's Diary
   Aarch kazał nam zebrać się w pokoju rozpraw. Schowaliśmy sobie pod ubrania całe zapasy pożywienia, żeby nie zmarnować tego czasu na bezczynnym siedzeniu i udawaniu, że słuchamy. Nieopodal nas, szła żwawo Haniack, wymachując rękami na wszystkie strony i donośnie gwiżdżąc. Aarch nie zwrócił na to uwagi, albowiem przywykł już do dziwniejszych zachowań. Przechodząc do sedna zaczął mówić:
- Zanim rozegramy kolejne mecze, mamy jeszcze dużo czasu.
- A ile jeszcze będziemy czekać!? - Zapytał D'Jok.
- Jakieś pół roku. - Odparł Aarch. - A to dlatego, że bramkarz Xenons skręcił kostkę, a w tamtych szpitalach, jak zapisujesz się na badania, to musisz poczekać przynajmniej 3 miesiące. No to może powiem w czym rzecz. Odpowiedzcie mi może na pytanie... Co zrobicie gdy będzie pożar? - Wszyscy zamilkli. - To może po kolei, tak jak siedzicie. - Pierwszy od lewej siedział D'Jok.
- Hmmm... Trzeba szybko uciec! - Zaczął D'Jok. - I zabrać najważniejsze rzeczy, takie jak odzież, płyn do kąpieli, szczotka do włosów, golarka do pach...
- Dobrze, wystarczy. - Przerwał mu Aarch. - Teraz Micro-Ice.
- Trzeba ugasić ogień wodą!
- A jak nie ma wody? - Spytał Aarch.
- To trzeba zadzwonić po straż pożarną. - Powiedziałem inteligentnie, po czym pokazałem wizytówkę, na której było napisane "Straż Pożarna. Zawsze gorąca! Jeśli wzywasz pomocy, dzwoń po Marka." oraz był też załączony obrazek, na którym widniało zdjęcie Marka w cekinowym bikini.
- OK. - Powiedział Aarch. - Teraz Rocket. - Po czym momentalnie spod kanapy wyskoczyła Babcia Stefcia i porwała Rocketa daleko, hen, w nieznane...
- Yhmm... Dobrze... - Kontynuował Aarch. - To może teraz Mark.
- Jak jest pożar, to jest bardzo gorąco, dlatego trzeba się rozebrać i schować do zimnego miejsca, takiego jak lodówka lub zamrażarka. - Mina Marka wskazywała, że był dumny ze swojej wypowiedzi.
- Koniec tego! Czy wy naprawdę nie macie innych sugestii? - Zdenerwował się Aarch.
- Nie, nie mamy! - Odpowiedział szczerze Mark.
- To było pytanie retoryczne... - Dodał Aarch, z załamaniem.
- Ja przecież jestem mądra ponad wszelką miarę! I wiecie co wam powiem? Że jak jest pożar, to trzeba zamknąć okna, bo ogień oddycha, a jak nie będzie miał powietrza, to się udusi i zdechnie! - Powiedziała Haniack.
   Aarch załamany naszym poziomem poszedł na całe popołudnie do swojego gabinetu. W pewnej chwili zaczął trąbić alarm. Okazało się, że Mark podpalił hotel. Dlatego właśnie, nie należało z nim rozmawiać na poważne tematy.
   W tym samym czasie Artegor siedział sobie na foteliku, popijając herbatkę. Nagle jego szlacheckie siedzisko zaczęło płonąć i zapalił mu się tyłek.
- Aaaaa! Tyłek mi się pali!!! - Artegor zaczął wrzeszczeć na cały hotel.
- Wiesz... Ja zawsze jestem rozpalony... - Dodał Mark z zalotnym uśmiechem.
- AAA!!! Ale ja tak na poważnie, pedofilu! - Wrzeszczał Artegor.
   W tym samym czasie kiedy Mark podskakiwał z radością w płonącym hotelu, Sinedd siedział w pokoju i pakował prowiant. Nagle zadzwonił telefon.
- Przepraszam, czy ty straż pożarna? - Zapytał nadawca.
- Kur... Zabiję tego czopa! Podał mój numer telefonu! - Pomyślał na głos Sinedd.
- Przepraszam, to straż pożarna, czy pomyłka? - Ktoś nadal pytał.
- Odczep się, paniusiu! To pomyłka! Tak samo, pokój z tym wariatem to pomyłka...
   W międzyczasie Aarch i Clamp opuścili hotel i pojechali taksówką, jak gdyby nigdy nic, zostawiając tych idiotów aby sobie sami poradzili.
   Ja i D'Jok stwierdziliśmy, że prawdziwa szlachta opuszcza płonący habitat rozważnie i ze stoickim spokojem. Dlatego najpierw chcieliśmy tylko zabrać prowiant z lodówki. Idąc w zwolnieniu i mijając płomyki ognia, z zabójczymi minami przekroczyliśmy progi kuchni. Tam właśnie palił się taboret, a nad nim klęczała Haniack.
- O! Witajcie Milordzi... Milordziowie... Nie wiem jak to się mówi. Chcecie dołączyć do wesołych, obozujących zuchów, palących kiełbaski przy ogniu..? - Zapytała. A my najwyraźniej mieliśmy odpowiedzieć na pytanie dziewczyny, która siedzi nad płonącym taboretem, z bakłażanem nabitym na pal.
- Yyy... Dobra, tylko jedno ale. To jest bakłażan. - Powiedziałem.
- Tak? Poważnie!? Nie no, serio!!? Eee tam... Dla mnie nie ma różnicy. Swoją drogą, zawsze możecie dołączyć do mojego obozu! Macie tam dużo przytulnych ognisk...
- Tylko, wiesz... Hotel płonie... - Dodał D'Jok.
- Tak, wiem, wiem... Powinno się zamknąć okna żeby się udusił ale mi się żal zrobiło ognia. Chciałbyś zdechnąć, co? Ogienek nie może zdeść. - Odparła.
- Okey... - Skomentował D'Jok. - W każdym razie szlachta wychodzi.
- Szlachta!? Hahahaha - Powiedział Mark, mający ubaw z Artegora, któremu się palił tyłek. - Haha, jasne. Jak ty jesteś szlachta to ja jestem szlachcica Wiesława, mam 90 lat, a moje hobby to dojenie krów. Błehehehe...
- Jeszcze jedno słowo, a twój pachnący płynem kokosowym tyłek, spotka się z dynamitem, który zawsze mam przy sobie, w bardzo praktycznym i niespodziewanym miejscu. - Odpowiedział mu groźnie D'Jok.
- Hahahaha! Dobra, już nic nie mówię, królu spłuczki toaletowej! Hahahaha... - Dodał Mark.
- Jeśli on się zaraz nie zamknie to się krew poleje... - Mruknął do mnie D'Jok.
- Masz okres!!?? - Spytałem z niedowierzaniem.
   Po dłuższym czasie, wszyscy opuścili hotel Snow Kids, który później sobie tam spłonął. Ale i tak nie ponieśliśmy dużych strat. Zdążyliśmy zabrać rzeczy, i co najważniejsze, jadło. Jedynym osobnikiem, którego odrobinę martwiła ta sytuacja był Aarch. Ale cóż... To jego zadaniem był zakup nowego hotelu i zapewnienie nam nowego, bezpiecznego lokalu. Tak oto kończy się kolejny, tak zwyczajny, że aż nadzwyczajny dzień. Żegnajcie i do zobaczenia niebawem! :)

heheh... I czy coś ciekawego wynikło
z mojej improwizacji? Okazuje się, że
jak już zacznę pisać, to narzuca mi się
pełno pomysłów. :D
Żeby było wiadomo; Ponieważ ja to Haniack,
to chciałam tylko szczerze oznajmić, że wcale
nie jestem tępa, (jak czasem w rozdziałach)
tylko, jak już, to udaję tępą dla zabawy.
A serio, to jestem mądra, wspaniała itd,
a przynajmniej taką macie mnie widzieć. hehe
 
NRQ :*

4 komentarze:

  1. Ahahaha, padłam. :D
    Rozwalasz mnie normalnie. " Jeszcze jedno słowo, a twój pachnący płynem kokosowym tyłek, spotka się z dynamitem, który zawsze mam przy sobie, w bardzo praktycznym i niespodziewanym miejscu." Leżę i nie wstaje. xD Twoje teksty są takie meega, a blog naładowany pozytywną energią. <3 Kocham, czyta się to z przyjemnością i śmiechem. ♥
    Po prostu cudo, lepszego bloga nie widziałam. :D
    A więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Niech Moc będzie z Tobą! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci, Wiko :* Nawet nie wiesz jak się cieszę, że komuś moja twórczość się podoba i że chociaż internauci mnie doceniają. Bo w realu to generalnie nikt mnie nie lubi, nie zna, nie gada ze mną itd. Ale ogółem to nie mam złego życia, cieszę się z niego póki humor mi dopisuje. :D
    Niech Moc będzie z Tobą! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. http://starwarsmyhistory.blogspot.com/p/liebster-awards.html
    Zostałaś nominowana do Liebster Award. ;P

    OdpowiedzUsuń