niedziela, 13 stycznia 2013

"Urodziny Yuki" cz.2

I znowu wszystko spieprzyłem. Włożyłem gdzieś kartkę dla Yuki, która teraz zniknęła i jak ktoś ją przeczyta (chociaż, że jej nie napisałem, tylko Tia) to będę miał przechlapane. W tym momencie marzyłem, żeby uniknąć śmiechu kolegów ze Snow Kids. Pierwsze co zrobiłem, to pobiegłem do pokoju obok (Sinedda i Marka), aby odebrać kartkę zanim będzie za późno. Wbiegłem do pokoju i zastałem tam Marka, leżącego na łóżku, który patrzył na mnie zalotnie. Jednak sytuacja nie wyglądała tak jak ją sobie wcześniej wyobrażałem:
- Cześć skarbie... ♥ - Powiedział Mark.
- Yyyy... Chyba pomyliłem pokoje. - Czułem się trochę skrępowany.
- Dziękuję ci za tą kartkę. Też cię kocham. ♥ - Dodał.
- KU*WA! - Wymknęło mi się. Kartka nie była podpisana, więc Mark pomyślał, że to dla niego. Nie było najgorzej, ale jak miałem mu to wyjaśnić. Mark był pierwszą osobą na liście osób, którym pod żadnym pozorem, nie chciałem pokazywać kartki. - Tak Mark. To dla ciebie! Hehehe...
- Chodź! Zabawimy się!
- Nie dziękuję. Może innym razem. - Po czym jak najszybciej opuściłem ten nawiedzony pokój. 

NASTĘPNEGO DNIA

O ósmej rano obudził mnie D'Jok, zrzucając mnie z łóżka. 
- Wstawaj! Za pół godziny mamy być na Czarnej Mancie!
  Gdy już wszyscy byliśmy na Czarnej Mancie, zjedliśmy tam śniadanie. Po śniadaniu poszedłem do toalety, gdzie zastałem Marka siedzącego na klozecie. 
- O! Cześć! Śmiało wejdź! - Próbował zachęcić mnie Mark.
- Sorrr... Nie chciałem ci przeszkadzać.
- Absolutnie nie przeszkadzasz! Przecież jesteśmy parą! Nie wstydzę się przed swoim chłopakiem.
- Ups! Chyba coś zostawiłem w kuchni! - Wymyśliłem wymówkę.
- Zaraz wróć, kociaczku! 
  Uciekłem jak najszybciej do innego pokoju. Siedzieli tam wszyscy Snow Kids. Nagle przez okno wskoczyła jakaś kobieta w pelerynie i masce na oczach. 
Kto to jest? - Wykrzyknął Sony Blackebonce.
- Jestem Babcia Stefcia! Tajna agentka!!!
- Co cię tu sprowadza? - Zapytał podejrzliwie Corso.
- Przyszłam tu w pokoju. Do swojego chłopaka. - Po czym zdjęła maskę z oczu. To była ta sama babcia, którą poznaliśmy rok temu w Haloween. Ta staruszka co uwzięła się na Rockecie. 
- Na pomoc. - Szepnął Rocket do Thrana, który stał obok. - Powiedz jej coś, żeby się ode mnie odczepiła.
- Zawsze możesz wziąć Micro Ice'a. - Powiedział Thran.
- Dziękuję bardzo! - Skomentowałem głośno.
- Nie! Ja chcę mojego królewicza Rocketa! Ten jest za niski. - Odpowiedziała babcia, wskazując na mnie.
- Hahahaha hohohoho hihihihihi huhuhuhu hłehehehe hehehe huhuhu hłahahahahah haha ha ha... - Napadem śmiechu wyraziłem swoją radość.
- Już się tak nie ciesz! - Powiedział D'Jok.
- Wolę być taki jaki jestem, niż tak jak ty, nosić gacie rozmiaru XXL. - Uwielbiałem kłócić się z D'Jokiem dla rozrywki.
- Bardzo śmieszne! A co do tych gaci, to się mocno mylisz, bo w przeciwieństwie do ciebie, słynę z bardzo zgrabnej pupy.
- Ta... A ja myślałem, że jesteś najsławniejszym bohaterem na programie Animal Planet.
  Podczas tej bardzo inteligentnej kłótni, babcia Stefcia porwała gdzieś Rocketa. 
  Nagle zjawił się Mark.
- Micro Ice. Czekałem na ciebie, kochanie! ♥ Gdzie się podziewałeś? Przecież planowaliśmy wspólny wieczór. - Cały się zaczerwieniłem. Co miałem mu powiedzieć? W szczególności, że wszyscy, włącznie z piratami, gapili się na nas ze zdziwieniem. Nie mogłem powiedzieć im o kartce dla Yuki, bo byłoby jeszcze gorzej. Więc powiedziałem tak:
- Mark, musimy porozmawiać na osobności. - I wziąłem Marka do innego pokoju, próbując zignorować pytające spojrzenia świadków tego zdarzenia. 
- Co chciałeś mi powiedzieć, misiaczku???
- Przykro mi, ale zrywam z tobą! - Zacząłem stanowczym tonem. 
- Ależ dlaczego?
- Bo nasz związek był niestabilny!
- Nie!!! Błagam!!! Dlaczego nasza miłość ma być skreślona bez żadnego powodu! - Zaczął dramatyzować. Krzyczał coraz to głośniej, a ja bałem się, że inni mogą to usłyszeć. Nie miałem wyboru. Walnąłem go z całej siły kijem, który leżał obok, dzięki czemu Mark stracił przytomność. Jak gdyby nigdy nic, wyszedłem z pokoju i powiedziałem do wszystkich tu zebranych:
- Mark chyba się spił. 

Ciąg dalszy nastąpi... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz