niedziela, 15 grudnia 2013

"Adwent Adventure"

Micro-Ice’s Diary:
Święta tuż tuż… Z rzeczonej okazji wybrałem się na jarmark świąteczny, by nacieszyć swoją duszę błyszczącymi, świecącymi dekoracjami o tematyce bożonarodzeniowej. Był tam wprost cudownie… Wszystko upstrzone złotym brokatem, a na każdym rogu stały ośnieżone choineczki.
Gdy tak się beztrosko krzątałem, raptem spostrzegłem przechadzające się nieopodal Mei i Tię. Moja ninjowska intuicja podpowiedziała mi, iż w przypadku moich koleżanek można się spodziewać najgorszego. Nie wysnuwając pochopnych wniosków, odgadłem, że odbywają tam się nikczemne knowania przeciwko reszcie drużyny. Założyłem zabójczo-ciemne okulary do zadań w trybie incognito i wskoczyłem do żłobka, aby nie zostać zdemaskowany. Naprędce owinąłem się pieluchami i począłem słuchać intrygantek:
- Och, ach, jaka ja jestem brzydka i gruba – żaliła się Mei, choć ja odebrałem to jako jakiś tajny, trudny do rozszyfrowania kod.
- Pocieszę cię, też mi się przytyło – odparła Tia.
- Coś mi się zdaję, że powinnyśmy się odchudzać… - rzekła Mei, a dla mnie sprawa zaczęła przybierać coraz to niebezpieczniejszego obrotu.
- Wobec tego idziemy na pączki – oznajmiła Tia i ruszyły w siną dal. Gdy zniknęły z mego pola widzenia, bez zawahania opuściłem żłobek i jak gdyby nigdy nic pospieszyłem z powrotem do hotelu Snow Kids. Droga zdawała się być długa i całkiem ośnieżona, toteż skierowałem się w stronę autostrady i popłynąłem na bananie.

* * *

- Czyli sądzisz, że dziewczyny coś knują, tak? – zapytał Thran ze sceptycyzmem.
- Na to wygląda.
- I poszły na pączki, tak? – tym razem odezwał się Sinedd.
- Niewątpliwie – odrzekłem.
- Dziewczyny coś knują?! To niemożliwe. Haniack jest w kuchni i gotuje zupę marcepanową, a D’Jok siedzi tutaj – orzekł Mark, a D’Jok przestał zważać na tego typu docinki (o ile Mark doprawdy nie uwierzył w zmianę płci kolegi). Rudy wyciągnął z kieszeni majtek magazyn dla mężczyzn i oddał się lekturze przepełnionej reklamami proszku – bodajże do pieczenia - Calgon, zaś Mark nie mógł oderwać wzroku od tej fantasmagorycznej sceny.
- Myślę, że powinniśmy przyjrzeć się tej sprawie nieco bliżej… - powiedziałem tajemniczym tonem głosu, jednocześnie przebierając palcami i machając brwiami.

* * *

Ponieważ w okolicy zabrakło krzaków za sprawą Aarcha i Artegora, wyjątkowo acz nieszablonowo przebraliśmy się za choinki. Niestety w choince Rocketa niespodziewanie znalazła się Babcia Stefcia, zaś świerk, w którym znajdował się wtenczas D’Jok, był również siedzibą głodnych wiewiórek… (Wspomnę przestrogi Dame Simbai: „Uważajcie! Wiewiórki wcale nie żywią się orzechami, tylko jajkami na twardo!”)
Nawet nie zdążyliśmy się obejrzeć, a jakieś stado nieokiełznanych ludzi (nie to co my) załadowało nas na ciężarówki. Zapewne uznali nas za istne choinki…Szczędząc im trudów, pozostaliśmy w ukryciu i nie ruszaliśmy się z miejsca z jednoczesną obawą, iż przytyjemy od nadmiernego ruchu. Po pewnym czasie wstawiono nas do pewnego pokoju i skwitowano wszystko głupim komentarzem: „Choinki w przedszkolu zawsze przysparzają dużo radości dzieciom”. To dziwne, bo nam nie przysparzały…
Następnego dnia postanowiliśmy zamieszkać w przedszkolu. Okazało się, że decydentem całego, wcześniej przytoczonego, ośrodka dla wariatów była niejaka Cadenza. Gdy przybyła na miejsce i zastała tam grupkę sadystycznych imbecylów, raptem uciekła do toalety wyposażona w masę krówkową – taki miała nawyk, gdy czegoś nie rozumiała, a jej szlachetnej osobie zdarzało się to bardzo często.
Tymczasem odkryliśmy pokłady jedzenia w lodówce. Na dwie godziny oddaliśmy się konsumpcji, później wszakże D’Jokowi zachciało się iść do toalety. Z przyzwyczajenia wszedł do damskiej, gdzie niespodziewanie zastał wysmarowaną masą krówkową Cadenzę. Powiem tak: Ładna dziewczyna to już coś. Apetycznie wyglądające jedzenie też jest niczego sobie. Ale ładna dziewczyna w połączeniu z jedzeniem stanowiła ideał D’Joka. Tym sposobem D’Jok zadurzył się w Cadenzie bez odwrotu. Tym oto sposobem wybrali się na randkę do spożywczego, a my dokonaliśmy niezmiernie istotnego odkrycia – D’Jok jednak był gejką.
Nagle – czego w życiu byśmy się nie spodziewali – do przedszkola przyszły dzieci! I musieliśmy zorganizować jakąś mądrą, edukacyjną zabawę. Oprócz tego wśród niesfornych dziatków znalazła się siostra Sinedda Sonja [czyt.: Sondża]. Z tego co wiem z opowieści kolegi, jego prawdziwi rodzice odcięli dzieciom Internet, zatem biedaki uciekły z domu. Później mieszkali w miejscowej bibliotece, gdyż tam nikt nie mógł im zabronić grać w stardoll. Następnie Sinedd, właściwie przypadkowo, napotkał Rocketa, a ten zaproponował mu posadę gracza w Snow Kids (w zamian za karnet na zajęcia aerobiku wodnego) i w powiększonym składzie wygraliśmy trzeci puchar Galactik Football. Wiem, że znacie nieco inną wersję, ale jest wiele hipotez na ten temat. Ja dosyć lubię tą: Było morze, w morzu kołek, a na kołku był wierzchołek, a na kołku siedział zając i, jajkami przebierając, śpiewał tak: Było morze, w morzu kołek, a na kołku był wierzchołek… itd… Nie odbiegajmy od tematu:
Thran, jak zwykle pragmatyczny, postanowił nauczyć dzieci kolęd, gdyż święta zbliżały się wielkimi krokami.
- Dobrze… Jakie kolędy znacie? – zapytał, zabrawszy wszystkie swoje siły na w miarę szczerze wyglądający uśmiech. Mi przypominał raczej rozentuzjazmowanego masochistę.
- Możemy zaśpiewać „w grobie leży” – wtrącił Mark dumny ze swojej światłej wypowiedzi.
- Nie ciebie pytałem… - odrzekł Thran cynicznie.
- A, dobra… Skoro już mnie pytasz, to odpowiem. Możemy także zaśpiewać „gdy śliczna panda” – nie zwlekał z odpowiedzią Mark. Thran zignorowawszy tą sugestię, na powrót zwrócił się do dzieci, resztkami sił zdobył się na diaboliczny uśmiech i spytał:
- Jakie kolędy lubicie?
- Ja lubię „cicha noc” – stwierdziło jedno z tych bardziej kumatych niemowląt.
- Czy to aby nie za ostre klimaty jak na twój wiek? – dodał cynicznie Mark.
W pewnej chwili zza rogu wyłonił się na pół drzemiący Ahito. Z twarzą niczym zombie rodem z najgorszych horrorów przeszedł spokojnie do kuchni, napił się kwasu siarkowego i wrócił. Dzieci oniemiałe z wrażenia przyglądały się całemu przedstawieniu. Gdy Ahito zniknął w czeluściach mrocznych korytarzy przedszkola, dzieci zaczęły wrzeszczeć i uciekły szybem wentylacyjnym z miejsca naszego tymczasowego pobytu.
_____________________________________________________________
W mojej wyobraźni odcinek jest z polskim dubbingiem, zatem:
Reżyser dubbingu / dialogi polskie: Hania Plucińska
Udział wzięli:
Micro-Ice – Leszek Zduń
D’Jok – Janusz Wituch
Mark i Ahito – Jarosław Domin
Thran – Cezary Kwieciński
Sinedd – Dariusz Odija
Mei – Cyntia Kaszyńska
Tia – Katarzyna Łaska
___________________________________________________________
Poza tym dedykacje Cadenzie, Alicji, Laurce, Kacprowi, Warchiemu, Tii404, mrocznej kiwi, Wice i Matyldzie (jeśli wejdzie) :) Kolejność przypadkowa, dedyki w tej samej mierze. A poza tym: Taaak, lubię dubbingi. xD
Jeszcze poza tym: http://ciasteczkowa-ja.blogspot.com/ < Czekam na nowy rozdział, ale zachęcam i tak. ^^
Pzdr! :*

4 komentarze:

  1. Dokładnie. O. To. Mi. Do. Cholery. Chodziło!!!! Widzę żę czytaszę mojego aska <3
    Upuściłam laptopa kuedy przeczytałam W grobie leży i Gdy śliczna panda... lol.
    Wielbięwielbięwielbięwielbię.... Cię i tylko Cięęę!!!! <4 sekundowy Disneyowski chórek>
    Mam 50% nowego rozdziału. Będzie się działo... ^_^

    kckckckckc <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej!!! Poza tym, że cieszę się, iż się podobało, bardziej się raduję z powodu połowy rozdziału. Nie mogę się doczekać... serio... o.O Wyobraź sobie, że co chwila wchodzę by spojrzeć, czy już może się coś pojawiło... xD W takim układzie jeszcze w stanie jestem poczekać :**

      4eVeR LoVvV yAaA!!!!!! *

      Usuń
  2. Czytałam wcześniej, ale na komy czasu nie miałam. Skoro jestem już chora to zabiję czas komentowaniem tego BOSKIEGO (z potrójnym naciskiem na to słowo =D) Taaak. TEŻ CIĘ KOCHAM!!(po przyjacielsku ;*)
    To o ostrych klimatach w "Cicha noc" mnie rozwaliło...muszę to na wigilii klasowej w piątek powiedzieć xD Jak pójdę :(( Okeej...Gdy śliczna panda...MARK! I KILL YOU! You're is stupid!(w dobrym znaczeniu...jest szalony jak ja ^_^)
    Ahahahahahaha...D'Jok byłabyś dobrą koleżanką xDD Jajka na twardo? A mama przed wczoraj kupiła sześciesiąt...promocja była. Za 10 zł kupiła xD Ale wiewióry zarąbią i ugotują! Placka na Gwiazdkę nie będzie!;-; Taak...dobrze mój Padawanie...dobrze myślisz...odbija mi...xD BLE! Nie dobry syrop...FUJ!
    Historia o dzieciach, którym rodzice neta odcieli jest bardzo wzruszająca...aż łza się w oku kręci ;D
    Rozdział w ogóle jest: Boski, fantastyczny, genialny, klawy, niepowtarzalny, piękny[Za moją niewiedzą to jest alfabetycznie o.O]...JAK GALACTIK FOOTBALL! ;**
    NMBZT!<3(Nietypowe dla tego bloga, ale zawsze się przyda ;D)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne i super

    i dziękuje

    JA

    OdpowiedzUsuń