Micro-Ice’s Diary:
Święta tuż tuż…
Z rzeczonej okazji wybrałem się na jarmark świąteczny, by
nacieszyć swoją duszę błyszczącymi, świecącymi dekoracjami o
tematyce bożonarodzeniowej. Był tam wprost cudownie… Wszystko
upstrzone złotym brokatem, a na każdym rogu stały ośnieżone
choineczki.
Gdy tak się
beztrosko krzątałem, raptem spostrzegłem przechadzające się
nieopodal Mei i Tię. Moja ninjowska intuicja podpowiedziała mi, iż
w przypadku moich koleżanek można się spodziewać najgorszego. Nie
wysnuwając pochopnych wniosków, odgadłem, że odbywają tam się
nikczemne knowania przeciwko reszcie drużyny. Założyłem
zabójczo-ciemne okulary do zadań w trybie incognito i wskoczyłem
do żłobka, aby nie zostać zdemaskowany. Naprędce owinąłem się
pieluchami i począłem słuchać intrygantek:
- Och, ach, jaka ja jestem brzydka i
gruba – żaliła się Mei, choć ja odebrałem to jako jakiś
tajny, trudny do rozszyfrowania kod.
- Pocieszę cię, też mi się przytyło
– odparła Tia.
- Coś mi się zdaję, że powinnyśmy
się odchudzać… - rzekła Mei, a dla mnie sprawa zaczęła
przybierać coraz to niebezpieczniejszego obrotu.
- Wobec tego idziemy na pączki –
oznajmiła Tia i ruszyły w siną dal. Gdy zniknęły z mego pola
widzenia, bez zawahania opuściłem żłobek i jak gdyby nigdy nic
pospieszyłem z powrotem do hotelu Snow Kids. Droga zdawała się być
długa i całkiem ośnieżona, toteż skierowałem się w stronę
autostrady i popłynąłem na bananie.
* * *
- Czyli sądzisz, że dziewczyny coś
knują, tak? – zapytał Thran ze sceptycyzmem.
- Na to wygląda.
- I poszły na pączki, tak? – tym razem odezwał się Sinedd.
- Niewątpliwie – odrzekłem.
- Dziewczyny coś knują?! To niemożliwe. Haniack jest w kuchni i gotuje zupę marcepanową, a D’Jok siedzi tutaj – orzekł Mark, a D’Jok przestał zważać na tego typu docinki (o ile Mark doprawdy nie uwierzył w zmianę płci kolegi). Rudy wyciągnął z kieszeni majtek magazyn dla mężczyzn i oddał się lekturze przepełnionej reklamami proszku – bodajże do pieczenia - Calgon, zaś Mark nie mógł oderwać wzroku od tej fantasmagorycznej sceny.
- Myślę, że powinniśmy przyjrzeć się tej sprawie nieco bliżej… - powiedziałem tajemniczym tonem głosu, jednocześnie przebierając palcami i machając brwiami.
- I poszły na pączki, tak? – tym razem odezwał się Sinedd.
- Niewątpliwie – odrzekłem.
- Dziewczyny coś knują?! To niemożliwe. Haniack jest w kuchni i gotuje zupę marcepanową, a D’Jok siedzi tutaj – orzekł Mark, a D’Jok przestał zważać na tego typu docinki (o ile Mark doprawdy nie uwierzył w zmianę płci kolegi). Rudy wyciągnął z kieszeni majtek magazyn dla mężczyzn i oddał się lekturze przepełnionej reklamami proszku – bodajże do pieczenia - Calgon, zaś Mark nie mógł oderwać wzroku od tej fantasmagorycznej sceny.
- Myślę, że powinniśmy przyjrzeć się tej sprawie nieco bliżej… - powiedziałem tajemniczym tonem głosu, jednocześnie przebierając palcami i machając brwiami.
* * *
Ponieważ w okolicy zabrakło krzaków
za sprawą Aarcha i Artegora, wyjątkowo acz nieszablonowo
przebraliśmy się za choinki. Niestety w choince Rocketa
niespodziewanie znalazła się Babcia Stefcia, zaś świerk, w którym
znajdował się wtenczas D’Jok, był również siedzibą głodnych
wiewiórek… (Wspomnę przestrogi Dame Simbai: „Uważajcie!
Wiewiórki wcale nie żywią się orzechami, tylko jajkami na
twardo!”)
Nawet nie zdążyliśmy się obejrzeć,
a jakieś stado nieokiełznanych ludzi (nie to co my) załadowało
nas na ciężarówki. Zapewne uznali nas za istne choinki…Szczędząc
im trudów, pozostaliśmy w ukryciu i nie ruszaliśmy się z miejsca
z jednoczesną obawą, iż przytyjemy od nadmiernego ruchu. Po pewnym
czasie wstawiono nas do pewnego pokoju i skwitowano wszystko głupim
komentarzem: „Choinki w przedszkolu zawsze przysparzają dużo
radości dzieciom”. To dziwne, bo nam nie przysparzały…
Następnego dnia postanowiliśmy
zamieszkać w przedszkolu. Okazało się, że decydentem całego,
wcześniej przytoczonego, ośrodka dla wariatów była niejaka
Cadenza. Gdy przybyła na miejsce i zastała tam grupkę
sadystycznych imbecylów, raptem uciekła do toalety wyposażona w
masę krówkową – taki miała nawyk, gdy czegoś nie rozumiała, a
jej szlachetnej osobie zdarzało się to bardzo często.
Tymczasem
odkryliśmy pokłady jedzenia w lodówce. Na dwie godziny oddaliśmy
się konsumpcji, później wszakże D’Jokowi zachciało się iść
do toalety. Z przyzwyczajenia wszedł do damskiej, gdzie
niespodziewanie zastał wysmarowaną masą krówkową Cadenzę.
Powiem tak: Ładna dziewczyna to już coś. Apetycznie wyglądające
jedzenie też jest niczego sobie. Ale ładna dziewczyna w połączeniu
z jedzeniem stanowiła ideał D’Joka. Tym sposobem D’Jok zadurzył
się w Cadenzie bez odwrotu. Tym oto sposobem wybrali się na randkę
do spożywczego, a my dokonaliśmy niezmiernie istotnego odkrycia –
D’Jok jednak był gejką.
Nagle – czego w
życiu byśmy się nie spodziewali – do przedszkola przyszły
dzieci! I musieliśmy zorganizować jakąś mądrą, edukacyjną
zabawę. Oprócz tego wśród niesfornych dziatków znalazła się
siostra Sinedda Sonja [czyt.: Sondża]. Z tego co wiem z opowieści
kolegi, jego prawdziwi rodzice odcięli dzieciom Internet, zatem
biedaki uciekły z domu. Później mieszkali w miejscowej bibliotece,
gdyż tam nikt nie mógł im zabronić grać w stardoll. Następnie
Sinedd, właściwie przypadkowo, napotkał Rocketa, a ten
zaproponował mu posadę gracza w Snow Kids (w zamian za karnet na
zajęcia aerobiku wodnego) i w powiększonym składzie wygraliśmy
trzeci puchar Galactik Football. Wiem, że znacie nieco inną wersję,
ale jest wiele hipotez na ten temat. Ja dosyć lubię tą: Było
morze, w morzu kołek, a na kołku był wierzchołek, a na kołku
siedział zając i, jajkami przebierając, śpiewał tak: Było
morze, w morzu kołek, a na kołku był wierzchołek… itd… Nie
odbiegajmy od tematu:
Thran, jak zwykle
pragmatyczny, postanowił nauczyć dzieci kolęd, gdyż święta
zbliżały się wielkimi krokami.
- Dobrze… Jakie kolędy znacie? –
zapytał, zabrawszy wszystkie swoje siły na w miarę szczerze
wyglądający uśmiech. Mi przypominał raczej rozentuzjazmowanego
masochistę.
- Możemy zaśpiewać „w grobie leży”
– wtrącił Mark dumny ze swojej światłej wypowiedzi.
- Nie ciebie pytałem… - odrzekł
Thran cynicznie.
- A, dobra… Skoro już mnie pytasz,
to odpowiem. Możemy także zaśpiewać „gdy śliczna panda” –
nie zwlekał z odpowiedzią Mark. Thran zignorowawszy tą sugestię,
na powrót zwrócił się do dzieci, resztkami sił zdobył się na
diaboliczny uśmiech i spytał:
- Jakie kolędy lubicie?
- Ja lubię „cicha noc” –
stwierdziło jedno z tych bardziej kumatych niemowląt.
- Czy to aby nie za ostre klimaty jak
na twój wiek? – dodał cynicznie Mark.
W pewnej chwili zza rogu wyłonił się
na pół drzemiący Ahito. Z twarzą niczym zombie rodem z
najgorszych horrorów przeszedł spokojnie do kuchni, napił się
kwasu siarkowego i wrócił. Dzieci oniemiałe z wrażenia
przyglądały się całemu przedstawieniu. Gdy Ahito zniknął w
czeluściach mrocznych korytarzy przedszkola, dzieci zaczęły
wrzeszczeć i uciekły szybem wentylacyjnym z miejsca naszego
tymczasowego pobytu.
_____________________________________________________________
W mojej wyobraźni odcinek jest z
polskim dubbingiem, zatem:
Reżyser dubbingu / dialogi
polskie: Hania Plucińska
Udział wzięli:
Micro-Ice – Leszek
Zduń
D’Jok – Janusz
Wituch
Mark i Ahito –
Jarosław Domin
Thran – Cezary
Kwieciński
Sinedd – Dariusz
Odija
Mei – Cyntia
Kaszyńska
Tia – Katarzyna
Łaska
___________________________________________________________
Poza tym dedykacje Cadenzie,
Alicji, Laurce, Kacprowi,
Warchiemu, Tii404, mrocznej
kiwi, Wice
i Matyldzie (jeśli wejdzie) :) Kolejność
przypadkowa, dedyki w tej samej mierze. A poza tym: Taaak, lubię
dubbingi. xD
Jeszcze poza tym: http://ciasteczkowa-ja.blogspot.com/ < Czekam na nowy rozdział, ale zachęcam i tak. ^^
Pzdr! :*
Dokładnie. O. To. Mi. Do. Cholery. Chodziło!!!! Widzę żę czytaszę mojego aska <3
OdpowiedzUsuńUpuściłam laptopa kuedy przeczytałam W grobie leży i Gdy śliczna panda... lol.
Wielbięwielbięwielbięwielbię.... Cię i tylko Cięęę!!!! <4 sekundowy Disneyowski chórek>
Mam 50% nowego rozdziału. Będzie się działo... ^_^
kckckckckc <3
Jej!!! Poza tym, że cieszę się, iż się podobało, bardziej się raduję z powodu połowy rozdziału. Nie mogę się doczekać... serio... o.O Wyobraź sobie, że co chwila wchodzę by spojrzeć, czy już może się coś pojawiło... xD W takim układzie jeszcze w stanie jestem poczekać :**
Usuń4eVeR LoVvV yAaA!!!!!! *
Czytałam wcześniej, ale na komy czasu nie miałam. Skoro jestem już chora to zabiję czas komentowaniem tego BOSKIEGO (z potrójnym naciskiem na to słowo =D) Taaak. TEŻ CIĘ KOCHAM!!(po przyjacielsku ;*)
OdpowiedzUsuńTo o ostrych klimatach w "Cicha noc" mnie rozwaliło...muszę to na wigilii klasowej w piątek powiedzieć xD Jak pójdę :(( Okeej...Gdy śliczna panda...MARK! I KILL YOU! You're is stupid!(w dobrym znaczeniu...jest szalony jak ja ^_^)
Ahahahahahaha...D'Jok byłabyś dobrą koleżanką xDD Jajka na twardo? A mama przed wczoraj kupiła sześciesiąt...promocja była. Za 10 zł kupiła xD Ale wiewióry zarąbią i ugotują! Placka na Gwiazdkę nie będzie!;-; Taak...dobrze mój Padawanie...dobrze myślisz...odbija mi...xD BLE! Nie dobry syrop...FUJ!
Historia o dzieciach, którym rodzice neta odcieli jest bardzo wzruszająca...aż łza się w oku kręci ;D
Rozdział w ogóle jest: Boski, fantastyczny, genialny, klawy, niepowtarzalny, piękny[Za moją niewiedzą to jest alfabetycznie o.O]...JAK GALACTIK FOOTBALL! ;**
NMBZT!<3(Nietypowe dla tego bloga, ale zawsze się przyda ;D)
fajne i super
OdpowiedzUsuńi dziękuje
JA